Pagina 16 (PL)  B3-2022 PNKV BiuletynOnline.

PIEROGI ŻUREK I MALOWANY HEŁM

Wspomnienia o wyzwolicielach Bredy (2)

Lex Veldhoen

Breda została wyzwolona od Niemców przez Polaków. Razem z Fransem Ruczyńskim i Wandą Śmigielską odwiedzam kilka miejsc, które przypominają o tej historii. Oboje są dziećmi polskich wyzwolicieli i aktywnie działają w inicjatywach polonijnych. Frans udziela informacji, prowadzi wykłady i wycieczki. Przez 23 lata był prezesem Muzeum Generała Maczka. Wanda była sekretarzem tegoż muzeum i działa jako tłumaczka w Polsko-Niderlandzkim Towarzystwie Kulturalnym (PNKV), które wydaje Biuletyn. Oboje są liderami organizacji Maczek Memorial Breda, która regularnie oprowadza młodzież szkolną. Wanda jest tam jednym z przewodników.

Stoimy przy pomniku z brązu "Orły" w parku Wilhelmina. Patrząc w górę, na kolumnę, widzisz dwa skrzydlate orły walczące na kuli ziemskiej. Polskiemu orłowi udaje się pokonać niemieckiego. Jest to piękna symbolika, ponieważ zarówno w niemieckim, jak i polskim herbie znajduje się orzeł. Tekst na pomniku: "Dziękujemy naszym polskim wyzwolicielom - 29 października 1944 r.". Pomnik został zrealizowany przez komitet "Breda honoruje swoich poległych", a jego autorem jest artysta Bon Ingenhousz. W 1949 r. generał Maczek wraz z burmistrzem odsłonił pomnik. Frans wskazuje na czerwone i białe kwiaty wokół pomnika: "To specjalnie wyhodowane tulipany Maczka.

Na latarni w pobliżu wiszą dwie tablice z nazwami ulic: Wilhelminapark i Generaal Maczekstraat. Ta ostatnia biegnie do Polenstraat, jednego z traktów inwazyjnych wykorzystywanych przez Polaków w czasie wyzwolenia. Rzut kamieniem dalej stoi czołg "polski". Opowieść o tym, że jest to niemiecki czołg zdobyty przez Polaków, nie jest prawdziwa. Czołg ten był modelem testowym i nigdy nie został użyty na froncie. Stał on na poligonie firmy Krupp w Meppen w Niemczech, gdzie Polacy stacjonowali po wojnie jako wojska okupacyjne. Eskortowany przez polskich motocyklistów czołg został przetransportowany do Bredy i 29 października 1945 r. przekazany miastu jako trofeum zwycięstwa. Po odsłonięciu pomnika "Orły" został on przeniesiony na teren koszar. Ale polscy kombatanci nie zgodzili się na to. Czołg został odnowiony, pomalowany w oryginalne kolory kamuflażu i ponownie umieszczony w Wilhelminapark. Na tabliczce widnieje napis: "Ten dar Polaków polecamy publiczności".

Dzieci weteranów, Frans i Wanda, pobrali się z holenderskimi partnerami. Pytam ich, jak silne są jeszcze ich własne korzenie w Polsce: Czy czujesz się wyłącznie Holendrem? Frans: "Tak, ale Polska jest moją ojczyzną i mam w Polsce bardzo dużą rodzinę. Mój ojciec pochodzi z okolic Ostródy, ale mam też rodzinę we Wrocławiu, Gdyni i Olsztynie. Kiedyś wybraliśmy się tam z dwudziestoma członkami rodziny. Potem czekało na nas jeszcze siedemdziesiąt osób i było fantastyczne przyjęcie. Wanda: "U mnie jest inaczej: mój ojciec nie miał rodzeństwa i po wojnie zamieszkał w Oosterhout. W Polsce mam kontakt tylko z dwoma członkami rodziny. Zawsze mówię: "Czuję się naprawdę Polką, tu jest moje serce, mimo że mieszkam w Holandii". Nadal regularnie jeżdżę do Polski, na przykład do Łodzi, skąd pochodzi mój ojciec.

Odwiedzamy Maczek Memorial Breda, piękny, skromny, modernistyczny budynek w ciemnym kolorze, otoczony białymi grobami, powiewającymi flagami i pomnikiem ze zdjęciami niektórych weteranów. Imponująca wyciszona scena. Frans wskazuje na jedno ze zdjęć: "To jest Anton Raichert, ostatni weteran w Bredzie. Zmarł kilka miesięcy temu w wieku 96 lat. W Holandii znajduje się 49 cmentarzy, na których spoczywają polscy żołnierze z okresu II wojny światowej. Frans: "W Bredzie znajdują się dwa polskie cmentarze wojenne. Cmentarz ten został założony w 1963 roku i liczy 157 grobów. Zamierzano dodać ich znacznie więcej, ale wiele miast i parafii chciało zachować własne polskie groby, w tym parafia w Bredzie, dlatego pochowano tam kolejnych 80 polskich żołnierzy. Spoczywa tu również generał Maczek, który chciał być pochowany ze swoimi ludźmi i zmarł w wieku 102 lat. Przy innym grobie Frans mówi: "Ten grób został dodany w 2003 roku. W nim spoczywa pięć szczątków siedmioosobowej polskiej załogi samolotu Lancaster, który został zestrzelony w 1944 r. i uratowany z IJsselmeer w 2001 r.

Po otwarciu Memoriału był on regularnie zamykany z powodu choroby Corony, ale teraz znów jest otwarty. Na dużej ścianie zewnętrznej znajduje się obraz przedstawiający szczęśliwych polskich wyzwolicieli w jeepach, na motocyklach, czołgach i wiwatujących mieszkańców Bredy, którzy ich wyprzedzają, z dziewczynami siedzącymi na tyłach motocykli wyzwolicieli i piszącymi teksty na czołgu. Frans: "Jako fundacja przenieśliśmy się z muzeum do tego miejsca pamięci. Sami go udekorowaliśmy. Oprócz dużej sali centralnej znajduje się tam również audytorium, pokój ciszy oraz pokój informacji i dokumentacji. Przy gablocie Frans mówi: "Tutaj można zobaczyć mundur generała Maczka. Frans demonstruje instalację z ekranami i projekcjami na ścianie, gdzie za pomocą menu można śledzić przebieg wyzwolenia za pomocą obrazu i dźwięku. Za szklanymi drzwiami długiej ściany wewnętrznej znajdują się liczne przedmioty związane z polskimi wyzwolicielami, takie jak hełmy, broń, amunicja, ubrania i inne atrybuty wojenne. Na ścianie czytelni za nim wisi tryptyk, który przedstawia scenę w Królewskiej Akademii Wojskowej, gdzie burmistrz Bredy wręcza Maczkowi sztandar, a obok stoją polskie oddziały. Na innym płótnie czołgi zbliżają się do Bredy przez dzisiejszą drogę zwaną Poolseweg.

Frans o obecnej "obecności Polaków": "W Bredzie nadal mieszkają tysiące potomków, wystarczy spojrzeć do książki telefonicznej, jakie polskie nazwiska tam znajdziemy. Co roku około 29 października Stowarzyszenie 1 Polskiej Dywizji Pancernej Holandia organizuje spotkanie upamiętniające. Nie działają już stowarzyszenia tańca ludowego, ale nadal istnieje Stowarzyszenie Polonia, a także polski związek sportowy i klub szachowy. Obecnie istnieje tu prężnie działająca polska wspólnota kościelna z własnym kościołem i polskim pastorem; w niedziele kościół jest pełen. Wanda: "Wielu młodych Polaków należy do stowarzyszenia "Serce Polski", które chce zbliżyć do siebie kulturę holenderską i polską. Większość z nich to późniejsi imigranci zarobkowi. Działają w teatrze i m.in. organizują coroczny piknik, który jest bardzo popularny w Polsce. Od roku działa tu także polska kawiarnia, w której można zamówić pierogi i żurek.

Wanda objaśnia mapy strategiczne, w tym plaże Normandii, na których lądowali Polacy, skąd chcieli kontynuować marsz w kierunku Warszawy. W Bredzie i jej okolicach przez długi czas kwaterowano w domach ludzi. Podchodzi do gabloty i mówi: "W tamtych czasach nie musieli już walczyć. W wolnych chwilach obrabiali łuski po nabojach, malowali hełmy, robili lalkę i popielniczkę, co widać na zdjęciu. To małe radio zmontował zręczny elektryk. Każda holenderska rodzina musiała oddać swoje radio z rozkazu Niemców, ale dzięki niemu mogła nadal odbierać BBC. Tam widać polski mundurek dziecięcy, uszyty dla holenderskiego chłopca, a tam paczkę papierosów z tamtych czasów. Handel nimi był ożywiony. Moja mama miała wtedy szesnaście lat i babcia nie pozwoliła jej obcować z polskimi żołnierzami. Ale kiedy babcia dowiedziała się, że ci żołnierze mają papierosy i czekoladę, pozwoliła mojej mamie spędzać z nimi czas. Gdyby nie to, nie stałabym tutaj”.

- - -